niedziela, 6 października 2013

Tym razem o muzyce :)

      Była fotografia, manga, opowiastki o Japonii, ale ani słowem nie wspomniałem do tej pory o muzyce. Czas ten błąd naprawić.....
   Moje gusta muzyczne są tak zróżnicowane, że opowieść o każdym gatunku, który lubię zajęła by mi zbyt dużo czasu. Są rodzaje muzyki z których wybieram, bądź znam zaledwie kilka utworów, a są i takie w których czuje się jak we własnym domu :) 
   No ale nie można słuchać wszystkiego, to oczywiste. A czego nie trawię? Disco Polo, ciężki metal, poezja śpiewana, gospel, Techno i wszystkie jego odmiany to gatunki których nie słucham.
   W tym wpisie postaram się przedstawić po kilka utworów, bądź wokalistów/zespołów z którymi mam najwięcej styczności teraz, bądź miałem w przeszłości.
   Może zacznę od gatunku, który rozwinął się dopiero kilka lat temu, a teraz bije wszystkie rekordy popularności. Mowa oczywiście o Dubstepie. Wielkim fanem nie jestem, ale przyznam, że czasem wręcz potrzebuje jakiegoś "odmóżdżacza" Trzymam się głównie jednego artysty, a mianowicie Skrillexa, który jest nieocenionym mistrzem gatunku. Często zdarza mi się także wkroczyć na różne drogi dubstepu, jak na przykład melodic dubstep, który jest znacznie spokojniejszy i przyjemniejszy dla ucha. I musze wam przyznać- da się tego słuchać nawet z przyjemnością :)




W tym przypadku nie o gatunek mi chodzi, a o wokalistkę- Loleatta Holloway. Gdybym miał urodzić się kobietą to mógłbym być właśnie nią. A dlaczego? GŁOS. Wręcz nieziemska siła wydziera się z tej kobiety. Takiej mocy wokalu nie znalazłem jeszcze nigdzie. Po prostu zostałem zmiażdżony :)




Ostatnimi czasy mamy do czynienia z wieloma reaktywacjami zespołów bądź wokalistów, którzy, wydawać by się mogło, lata światłości mają już za sobą. Nowy album Depeche Mode, nowa płytka od Franza Ferdinanda to tylko niektóre z kwiatków, które postanowiły po latach wyjść z cienia. Jestem bardzo mile zaskoczony tym faktem.


Ale nie tylko zagraniczniacy mają ostatnio swoją drugą młodość. Polscy artyści także obrzucają Nas ostatnio singlami, albumami swojej nowej- starej produkcji. Weźmy nawet pod uwagę grupę KULT. Co prawda głośno jest o nich prawie cały czas, ale już dość długo czekaliśmy na nowy album. No ale na szczęście się doczekaliśmy- "Prosto" w tym roku ujrzało światło dzienne i mocno zaskoczyło odbiorców. Zaskoczyło na plus oczywiście.
   Dobra zostawmy ten styl muzyki i przejdźmy do czegoś zupełnie innego. Instrumental to gatunek, który uwielbiam od zawsze. Któż nie zna znakomitej muzyki wytwórni Two Steps From Hell albo znakomitych utworów od Hansa Zimmera. Pierwsi zajmują się głównie produkcją muzyki trailerowej, a H. Zimmer tworzy muzykę do filmów. Pięknie się to ogląda, a jeszcze lepiej słucha.
   Podczas mojej pracy w radiu z muzyką byłem na bieżąco. Gatunek, który dominował w "moim" radiu to głównie kawałki z pogranicza alternatywy, rocka, soulu lub popu. Brak tu mocnych dance'owych bitów albo komercyjnych kawałków wtłaczanych nam kilka razy dziennie przez większe stacje radiowe.
Przez te 4 miesiące poznałem się z muzyką Meli Koteluk, którą uważam za absolutną mistrzynie swojego gatunku. I dziwię się, że tak mało Polaków zna tą wokalistkę. Do tej pory słucham także takich wokalistów, czy zespoły jak: ZEUS (raper jakby ktoś nie wiedział- świetny gość), Zabili Mi Żółwia, Happysad, COMA, Maja Kleszcz, Arctic Monkeys i wiele, wiele innych....
Jestem także wielkim fanem muzyki lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Danceowe kawałki, dzisiaj uważane przez większość młodych za kicz i żałosne gó**o, to dla mnie prawdziwe arcydzieła. Modern Talking, Bad Boys Blue, Pet Shop Boys, Fancy, Samanta Fox, to tylko niektóre z nich. Może i rzeczywiście są trochę kiczowate i w niektórych przypadkach wzbudzają śmiech, ale jak dla mnie nadal są mistrzami swojego okresu :)
Z tą muzyką jest tak jak z disco polo- niby nikt się publicznie nie przyznaje, że słucha, a jak przychodzi co do czego to każdy zna cały tekst na pamięć. Przypadek? Wątpię....


Jest jeszcze jeden gatunek muzyki, którego zacząłem słuchać dopiero niedawno. I przypuszczam, że poświęcę temu osobny wpis, bo zupełnie coś innego. Chodzi mi o muzykę z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zupełnie odmienny styl, setki wokalistów, wiele gatunków- od rocka po muzyczkę z salonów gier. Zbyt dużo by teraz pisać.
   
Tym wpisem zaledwie zarysowałem Wam gatunki które coś dla mnie znaczą. Dosłownie codziennie słyszę coś nowego. Coś wpadnie mi w ucho, a  potem przez tydzień się tym fazuję. I tak w kółko. Zresztą Wy z pewnością macie podobnie, prawda?




Przypominam wam, że wciąż możecie podsyłać mi swoje pytania, w formie komentarzy pod wpisem, bądź drogą mailową.
Dzisiaj się już z Wami żegnam. Pora przygotować się do kolejnego tygodnia studenckiego życia. Kolejnego wpisu możecie spodziewać się w przyszłą środę, ponieważ akurat wtedy mam wolne. Reszta dni ma dośc napięty grafik i czasem ciężko mi znaleźć chociaż chwilę na rozrywkę >3

POZDRAWIAM Was gorąco i do następnego razu
                             OHAYO!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz